Sąd nad Poniatowskim

Klasa III gimnazjum przez dwie godziny usiłowała rozstrzygnąć spór o to, czy ostatni król Rzeczpospolitej był zdrajcą, czy może dobrym władcą, lecz żyjącym w złych czasach. Prokuratura z Krzysztofem Pogodą na czele robiła co mogła, aby wykazać, że prawda jest zawarta w tym pierwszym stwierdzeniu. Zdrada, przyjmowanie, jakbyśmy to dzisiaj nazwali, korzyści majątkowych, uległość wobec Rosji nie były w stanie przekonać sądu (Kamila, Martyna, Maks), aby ten wydał wyrok po myśli prokuratury. Wielka w tym zasługa adwokatury z Jankiem Lebdą i Jakubem Szydlakiem na czele, by w sposób typowy dla obrony wykorzystać argumenty, jakie podawali oskarżyciele. Gdy nie starczało argumentów, uciekano się do kruczków w postaci nie słyszenia bądź nie rozumienia wywodu, wykazywania przez obydwie strony niezasadności argumentów per absurdum. Adwokaci powołali świadka, czyli Katarzynę II (Ola), lecz ta złożyła oświadczenie, które, niechcący, stanęło w sprzeczności z linią obrony. Stało się tak, bo pomylono kartkę. Rozprawa była bardzo dynamiczna, strony doskonale przygotowane, a przede wszystkim czujne na argumenty przeciwnika i w błyskawiczny sposób potrafiące je obalić. Brawa dla wszystkich, bo to była prawdopodobnie najlepsza rozprawa. Warto dodać, że obserwowały ją trzy klasy, czyli VII SSP, II SG oraz I SLO.

Tomasz Żołnierz