Spotkaliśmy się o siedemnastej w klasie pierwszej liceum, gdzie mieliśmy muzykować. Przyszło więcej osób, niż zakładaliśmy. Pan Arek z panem Andrzejem rozłożyli swoje gitary i każdy poszedł w ich ślady. Przeważały gitary klasyczne i akustyczne, ale znalazła się i też basowa, flet poprzeczny i skrzypce, mniej więcej każdy miał jakiś instrument. Niektórzy byli bardziej wprawieni w muzykowaniu, niektórzy mniej, ale nikomu to nie przeszkadzało. Dobrano się nawet w pary, by grać na jednej gitarze. Przez parę godzin – z przerwą na pyszny posiłek i rozgrywkę siatkówki – uczyliśmy się słów i akordów do klasyków, takich jak Don’t Worry, Be Happy, Knockin’ On Heaven’s Door itp. Około jedenastej w nocy, może i nawet trochę później, rozpoczęliśmy oglądanie filmu pt.  Whiplash, który – w dużym skrócie – opowiadał o młodym perkusiście. Seans zakończyliśmy o pierwszej z minutami. Na dyskusję na temat filmu byliśmy zbyt zmęczeni, więc ruszyliśmy do spania. Rozproszyliśmy się po całej szkole, ułożyliśmy się do snu, ale finalnie nikt nie przespał więcej niż parę minut. Aczkolwiek zawsze zdarzają się wyjątki… Następnego dnia zjedliśmy śniadanie i większość z nas rozpoczęła kolejny mecz siatkówki. Sprzątnęliśmy po sobie bałagan, jaki stworzyliśmy, choć tak naprawdę nie było dużo do sprzątania. I rozeszliśmy się w dobrych humorach, z cichą nadzieją na powtórzenie nocowania ?
Tosia z 1 SLO