Wyjazdy do Danii to już tradycja naszej szkoły. I każdy zgodzi się z tym, że jest tam fantastycznie. Może zacznę od tego, że wbrew pozorom, Dania bardzo różni się od Polski, chociażby pod względem społecznym. Można zauważyć, że jest to całkiem inny świat. Ludzie żyją bezstresowo, i co najważniejsze, nikt nie patrzy na drugiego, jak wygląda, jak chodzi ubrany itd. Duńczycy to bez wątpienia uprzejmi ludzie, także łatwo nam było się rozgościć. Rodzice Duńczyków byli szalenie troskliwi i gościnni. Pierwszego dnia po przyjeździe spędziliśmy miło dzień w szkole (oczywiście nie na lekcjach), gdzie nasi koledzy przygotowali dla nas pyszny lunch. Pod koniec dnia pojechaliśmy do domów, by odpocząć po, bądź co bądź, długiej i męczącej podróży. Zwiedziliśmy ogrody i pałac w Kopenhadze, rynek w Odense, szkołę publiczną, która wywarła na nas ogromne, pozytywne wrażenie, przedszkole, dom opieki społecznej i wiele innych tego typu placówek. Przy okazji załapaliśmy się na tamtejszy festyn, na którym młodzież, ale również młodsi i starsi, prezentują swoje umiejętności oraz zainteresowania (taniec, skateboarding, śpiew itp.) Było to bardzo ciekawe doświadczenie, a przy okazji świetna zabawa. Resztę wolnych dni spędziliśmy w domach, jednocześnie poznając tryb życia rodzin. W mojej klasie nie ma osoby, która byłaby niezadowolona z tego wyjazdu. Kiedy żegnaliśmy się ze swoimi kolegami i koleżankami było nam smutno, że ten czas tak szybko zleciał. Pocieszeniem jest jednak, że w październiku znów się wszyscy spotkamy, tym razem u nas, w Polsce.

Karolina Żbik, kl. II SG