Zadziało się to17 czerwca, w poniedziałek o godz. 14.00.
Zapakowaliśmy sprzęt biwakowy i hej…przygodo – kierunek Radochów.
Z rozbijaniem namiotów było różnie, ale tato Maliny był dzielny i udało się! 4 stanęły pod brzózkami w cudownym ogrodzie Jaśka Grzyba w Radochowie. Przywitali nas dziadkowie i dwa radosne psy GUNA i ISA. Emocje sięgnęły szczytu. Wyruszyliśmy do Jaskini Radochowskiej uzbrojeni w latarki. Penetrowaliśmy jej korytarze, nabijając sobie guzy. Udało się znaleźć wyjście i wróciliśmy do domu.
– Wymościliśmy sobie legowiska w namiotach, a Jasiek z Maćkiem rozpalili ogromne ognisko, którego Maciek pilnował, by płonęło do rana. Zapachniały kiełbaski i mniam…!To była kolacja pod gwiazdami i w fontannie iskier.
– A potem …”chowany” w ciemnościach nocy. Ale było „czadowo”.
– Wymyśliliśmy „kuźnię” i krzesaliśmy z palących desek, „narzędzia do polowania.
– Iskry strzelały w niebo, zrobiło się cicho i urzekł nas czar nocy z gwiazdami. Podziwialiśmy „Wielki Wóz”.
Uuuuu … zrobiła się północ! Daliśmy nura do namiotów. Tylko Dominique zasiedział się przy ognisku …O czym myślał? – nie wiemy.
– Ranek przyszedł szybko i o 6.30 zaćwierkały głosiki, Chimek z „Dominem” już grali w „nogę” i koniec spania.
– Potem wspólnie przygotowane śniadanie, „stół szwedzki”?!
– Poniosła nas fantazja i wymyślaliśmy najprzeróżniejsze zabawy, /Hanka w „rybkę”/ i pękaliśmy ze śmiechu.
Upał był okrutny, więc nie daliśmy się namówić pani Teresce na spacer na Cierniak. Kąpiel w strumieniach polewaczki była większą frajdą. Suszyliśmy się w słońcu, gadaliśmy w cieniu brzózek …….Acha..! posprzątaliśmy całą altankę a pani Tereska wyplewiła skalniak i spaliliśmy całe drewno w ramach porządków.
– Julcia Podgórska z dziadkiem Jaśka przygotowała jajecznicę z 21 jaj na wspólny obiad. PYCHA! Chimek nie lubi jajecznicy, więc jadł kanapki przygotowane przez naszą „gosposię”, czyli Julcię P.
– Aktorzy pojechali z dziadkiem Zuzy na próbę do Kłodzka, a my: Bartek, Maciek, Martyna i Dominique dla ochłody polewaliśmy się wodą. Wsadzaliśmy głowy do wiaderka, a Martyna polewała się wodą z butelki.
– Czekaliśmy na powrót kolegów i przyjazd rodziców na wspólne popołudniowe ognisko.
– Nagle zagrzmiało… Rzuciliśmy się do zwijania namiotów. Udało się! Nie popadało.
Padaliśmy ze zmęczenia, ale byliśmy szczęśliwi… Bez protestów wracaliśmy do domów, z nadzieją na powtórkę za rok.
Co o tym myślimy?
– Martyna – najbardziej podobał mi się wieczór pod gwiazdami i iskrami
– Dominique – pierwszy raz spałem w namiocie i chciałbym to powtórzyć.
– Bartek – biwak bez rodziców to dla mnie super frajda i zabawy w chowanego nocą.
– Maks – najbardziej podobało mi się chlapanie wodą z butelki.
– Maciek – najlepsze było wielkie ognisko i „kuźnia”.
– Malina – chlapanie i kuźnia to fajne zajęcie i gra w krykieta.
– Zuza – spanie w namiocie to super atrakcja.
– Hania – chciałabym zostać dłużej.
– Kacper – najbardziej podobało mi się niespanie do północy.
– Jasiek – jako gospodarz, nie zawiodłem się na kolegach.
– Natalka – chciałabym być na biwaku zamiast leżeć w łóżku.
– pani Tereska – Moja III klasa sprawdziła się na medal. To będzie niezapomniane WSPOMNIENIE.